Przyjechałem tu do szkoły średniej z bardzo odległej miejscowości. Wówczas, przy tamtejszych środkach lokomocji, przebywanie w takiej odległości od domu dla 14-latka było jak zesłanie. Zamieszkałem w internacie na Psim Polu. Na szczęście znalazłem w tutejszym kościele bardzo przyjaznych, życzliwych i gościnnych ludzi, którzy od razu przyjęli mnie tak jak rodzina. Zżyłem się z grupą młodzieżową a potem znalazłem tu żonę.