Ze wzruszeniem wspominam atmosferę panującą w kościele mojego dzieciństwa, w którym wszyscy się dobrze znali i wzajemnie się wspierali. Przez całe dzieciństwo nie zauważałam różnicy między prawdziwą rodziną, która stanowiła dużą część mojego kościoła, a ciociami i wujkami ze zboru. Wraz z młodymi ludźmi tworzyliśmy zgraną grupę młodzieżową, która miała duże znaczenie dla naszego duchowego rozwoju, a wakacyjne wyjazdy na obozy były atrakcją wyczekiwaną przez cały rok. Niektóre zawarte wówczas przyjaźnie pielęgnuję do dziś.