Przez lata wyjeżdżałem na chrześcijańskie obozy dziecięce i młodzieżowe. Spotykałem na nich młodych ludzi, którzy mieli często niesamowicie trudną sytuację życiową, ale wiara pomagała im być mocnymi i przetrwać te trudności. Podziwiałem to, że potrafili rozwiązywać dużo większe problemy, niż miałem ja. Widziałem, że Bóg działał w życiu innych, również dzieci. Przyjąłem Boga do swojego serca. Zapragnąłem mieć stały kontakt z ludźmi wierzącymi, nie tylko w wakacje. Znalazłem ten kościół i bardzo dobrze się w nim czuję.