Pół wieku temu, kiedy byłam kilkuletnim dzieckiem, moja mama śpiewała w chórze kościelnym, który co tydzień miał dwugodzinne próby. Mama zabierała mnie ze sobą. Inni chórzyści byli mi bliscy jak rodzina, czułam się akceptowana przez nich. Od zawsze znałam śpiewane pieśni i jako kilkunastoletnia dziewczyna w naturalny sposób dołączyłam do chóru. Niezwykle sobie cenię fakt, że wśród obecnych seniorów są dawni chórzyści, którzy znają i pamiętają mnie od dzieciństwa.